„Kamila, potrzebuję, żebyś pomogła mi popatrzeć na sytuację z ostatniego tygodnia inaczej. Sytuacja mnie zagotowała….”
Zdanie zaraz po dzień dobry na jednej z ostatnich sesji.
Zdanie, które słyszę dosyć często.
Zdanie, w którym zawiera się otwartość do zmiany perspektywy, nie sytuacji, bo ona już się wydarzyła. Nie do szukania winnych, nie do zbierania kwitów na drugiego człowieka.
Zdanie, które zawiera potrzebę uczenia się odpowiadania zamiast reagowania, rozumienia, zamiast ignorowania…
Zdanie po którym następuje opowieść o sytuacji, a sesja coachingowa jest pit-stopem, przestrzenią dla mądrej retrospektywy, żeby w następnych, podobnych sytuacjach, odpowiedzieć optymalnie, mądrzej, dojrzalej. Szczególnie będąc w roli liderskiej.
„Think like a scientist” – uwielbiam tę koncepcję, którą poznałam dzięki Adam Grant. I to właśnie ta koncepcja wjechała cała na biało (we fartuszku naukowca), żeby innymi okularami, przy użyciu mikroskopu, kalejdoskopu i helikoptera, popatrzeć na sytuację inaczej.
Moje ulubione pytania do zmiany perspektywy:
1. Jakie argumenty wskazują za tym, że druga strona ma rację (nie czy są, nie że może, ale zakładając, że rację (choćby swoją) ma na pewno)? – nie jest to łatwe pytanie, bo może nas zaboleć, bo okazać się może, że to my, a nie ci inni oni, zaczęli tą sytuację – zaglądamy tam, gdzie nasz cień.
2. Czego mnie ta sytuacja uczy, przed czym przestrzega, o czym informuje? – gdyby popatrzeć nie, że to MI ktoś coś zrobił, ale totalnie z boku, jakby na obce zjawisko, na fakty, na chłodno, to co tam jest tak naprawdę?
3. Za Joanna Chmura – A może to nawet lepiej? Uwielbiam to zdanie-pytanie – kiedy jesteśmy w emocjach, to trudno je usłyszeć, ale kiedy one opadną, to okazuje się, że nawet z niefajnej sytuacji są korzyści i to wcale nie jest malowanie trawy na zielono i silver lining – serio są.
Ta konkretna sesja, która zainspirowała mnie do napisania tego postu, skończyła się mega interesującym wykorzystaniem nieprzyjemnej sytuacji na rzecz Coachee, jej zespołu, ale i organizacji. Bo znalazł się w niej (w sytuacji, ale i organizacji) potencjał i to zaskakujący niesamowicie.
Pozostałe sesje zwykle kończą się +5 punktami do odporności psychicznej, spokojniejszą odpowiedzią na kolejne trudności, teflonem na pyrganie (cytat), ukróceniem gier psychologicznych i przede wszystkim głębszym oddychaniem, tak na koniec sesji, jak i przy kolejnych wyzwaniach.
Bo świat nie jest jednowymiarowy, bo warto uczyć się patrzeć inaczej, zauważać szerzej. Bo nie zawsze chodzi o nas (nawet dosyć rzadko świat się wokół nas kręci bym powiedziała). Bo każdy z nas ma gorszy dzień, moment i dobrze jest łapać perspektywę, dystansować się.
Zdecydowanie pomaga przegadanie tematu z kimś, kto nas zaprosi tam, gdzie nas nie było myślowo.
Zdecydowanie pomaga dobry sen i aktywność fizyczna, żeby doładować zwoje.
Zdecydowanie warto popatrzeć w mniej oczywisty sposób. Myślenie jak naukowiec się opłaca.
A Ty kiedy ostatni raz myślał@ś jak naukowiec? Jakie masz sprawdzone sposoby na zoom-out, popatrzenie na cień, na spokojnie, z innej strony?